ANIOŁ STRÓŻ W ŻYCIU OJCA PIO
„Światło słońca – stwierdził Ojciec Pio – było bledsze od blasku mojego Anioła Stróża.
Cała postać tego dobrego ducha jaśniała jak błyskawica, gdyż z natury i łaski wszystkie duchy niebieskie były Boga potężnymi i Świętymi Aniołami”.
Anioł Stróż był dla niego odbiciem potęgi Boga.
„Po Bogu i Matce Bożej – pisał dalej – Anioł Stróż jest dla mnie najbliższym przyjacielem na ziemi”.
Znaczną czcią otaczał także Aniołów strzegących domów.
„W 1912 roku – napisał ojciec Agostino – wracałem z Neapolu i przybyłem do Pietrelciny, gdzie ze względów zdrowotnych przebywał Ojciec Pio. Przybyłem do jego domu około godziny trzeciej w nocy.
Zastałem tam drzwi otwarte. Ojciec Pio był w łóżku i nie spał. – Śpisz w nocy przy otwartych drzwiach wejściowych? – zapytałem. –
Czego mam się bać? – odpowiedział mi. –
Są tu przecież Aniołowie strzegący domów.
Zawsze śpię przy otwartych drzwiach i niczego się nie obawiam”.
Przebywanie w obecności Anioła Stróża było dla niego prawdziwym szczęściem.
Nie zapominał nigdy o tym niewidzialnym towarzyszu, zawsze obecnym i gotowym, by go wysłuchać czy pocieszyć.
Byli jak bracia bliźniacy i nierozłączni przyjaciele. „Biedny anioł – napisał Ojciec Pio – jest zbyt dobry.
Czy kiedykolwiek uda mu się nauczyć mnie wdzięczności?
Warto oddać się świadomie pod opiekę własnego Anioła Stróża i prosić go o pomoc w tym, co nas przerasta i przeraża, choćby było to tak banalne jak budzenie.
Nie lękajmy się posyłać go do osób, które liczą na naszą pomoc”.
„Kiedy przychodzi noc i zamykam oczy – wyznał kierownikowi duchowemu – widzę Niebo, które zjawia się tuż przede mną.
Ta wizja dodaje mi odwagi i mogę spać ze słodkim uśmiechem na ustach i spokojnymi myślami, czekając, aż mój mały towarzysz z dzieciństwa przybędzie, by mnie obudzić i modlić się wspólnie słowami drogimi naszym sercom”.
Powtarzał zakonnikom, że wiele razy jego Anioł Stróż płakał, gdyż on „nie chciał słuchać jego wskazań, które były wyrazem woli Bożej”.
Modlił się, aby ten najwierniejszy przyjaciel uchronił go i wyzwolił od dalszych niewierności.
Niekiedy zdarzały się między Ojcem Pio a Aniołem Stróżem małe niesnaski. Anioł bywał bowiem niepunktualny. „W sobotę myślałem – pisał w liście do kierownika duchowego, ojca Agostina – że złe duchy naprawdę chcą mnie zabić.
Nie wiedziałem, którego Świętego błagać o pomoc.
Zwróciłem się do mojego Anioła, lecz on celowo się spóźniał.
W końcu przyleciał do mnie, śpiewając Bogu hymny swoim anielskim głosem.
Wtedy zdarzyło się to, co zwykle. Ostro zganiłem go za zwłokę, kiedy tak żarliwie wołałem o pomoc.
Aby go ukarać, umyślnie nie stanąłem z nim twarzą w twarz, chcąc utrzymać go na dystans.
Biedak w końcu zwrócił moją uwagę swym płaczem i kiedy stanąłem blisko przed nim, zrozumiałem, że chciał mnie przeprosić.
„Jestem zawsze blisko ciebie, mój ulubieńcze – powiedział do mnie – i krążę zawsze dookoła ciebie!
Moje uczucie do ciebie nie wygaśnie nawet wraz z twoją śmiercią!”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz