czwartek, 29 października 2015

TRZY ANIOŁY

TRZY ANIOŁY

- Lubiłem święta - powiedział pierwszy Anioł - były jasne i rodzinne. Pamiętam był stół, a na nim pyszności. Było wielkie drzewo z dziwnymi ozdobami. Był śmieszny czerwony człowiek z figlarną brodą, aż do ziemi. Stary pewnie więc i mądry i dobry kochany dziadzio i zawsze dostawałem maleńką rzecz i całe morze czułości. Było wtedy tak ciepło.-
- Mnie nigdy nie było ciepło w święta.- powiedział drugi Anioł.- Jedyne co mnie kiedykolwiek ogrzewało to słońce, jedyna jasność i ciepło jakie znam pochodzą od niego lub od podpalonego kubła śmieci w śnieżną zimę. Wtedy chyba są właśnie święta? Widziałem uśmiechy ludzi, światełka w oknach, ale nigdy tego nie rozumiałem.- Święta? -mówisz Aniele? - tak chyba wtedy były, ale nie dla mnie, nie na bruku, nawet nie w najbardziej przytulnym kartonie, rzuconym przez kochaną dłoń na gwiazdkę od niechcenia.-
Trzeci Anioł nie mówił nic. Tęsknie spojrzał na ziemię, dojrzał na niej to, o czym mówiły dwa starsze Anioły. Otulił się swoimi skrzydłami, tak jakby nigdy nie był tulony.. Jedna łza spłynęła po policzku małego Anioła.
- Ciekawe jakby wyglądały moje święta? - wyszeptał cichutko - gdybyś pozwoliła mi się mamo narodzić?


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz