sobota, 3 maja 2014

TRZY ANIOŁY


TRZY ANIOŁY



-Lubiłem święta – powiedział  pierwszy Anioł – były jasne i rodzinne… Pamiętam był stół a na nim pyszności… Było wielkie drzewo z dziwnymi ozdobami. 
Był śmieszny czerwony człowiek z figlarną brodą aż do ziemi, stary pewnie więc i mądry  – dobry kochany dziadzio i zawsze dostawałem maleńką rzecz i całe morze czułości…  Było wtedy tak ciepło…

– Mnie  nigdy nie było ciepło w święta… – powiedział  drugi Anioł… 
Jedyne co mnie kiedykolwiek ogrzewało to słońce, jedyna jasność i ciepło jakie znam pochodzą od niego lub od podpalonego kubła śmieci w śnieżną zimę – wtedy chyba są właśnie święta… Widziałem uśmiechy ludzi, światełka w oknach, ale nigdy tego nie rozumiałem… 
- Święta… mówisz
Aniele…  tak chyba były… ale nie dla mnie, nie na bruku,
nawet nie w najbardziej prz
ytulnym kartonie, rzuconym przez kochaną dłoń na gwiazdkę od niechcenia…
Trzeci
Anioł  nie mówił nic… 
Tęsknie spojrzał na ziemię, dojrzał na niej to o czym mówiły dwa starsze
Anioły…
Otulił się swoimi skrzydłami… tak jakby nigdy nie był tulony… Jedna łza spłynęła po policzku małego
Anioła……- Ciekawe jakby wyglądały moje święta – wyszeptał
…gdybyś pozwoliła mi się mamo narodzić…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz